Friday 7 December 2012


Wydaje mi sie ze te napakowane dni ostatnio przygotowuja mnie do jeszcze bardziej napakowanych dni w przyszlosci :) Powoli sobie proboje dac rade z nawalem obowiazkow, choc ciagle mam wrazenie ze nic nie posuwa sie naprzod. Jakbym ciagle grzeznela w blocie po kolana, gdziez podziewa sie moja ciezka praca? Nigdzie nie widac jej efektow.
Teraz wyjatkowo musze przestrzegac diety, najwazniejsze abym nie zjadla niczego zakazanego. Nie mam problemow z jedzeniem wiekszej ilosci owocow czy warzyw, to sama przyjemnosc, troszke kosztowna ale naprawde przyjemnosc :)
Na szczescie jutro weekend, wybieramy sie na Swiateczny Market do Padstow, kupic Peteowi nowe buty do pracy, gdyz te ma juz bezwstydnie dziurawe oraz kupic pare drobiazgow na wyslanie rodzicom w paczce swiatecznej. Moze jak bedzie chwila porobimy cos w domu, wstawimy drzwi do sypialni badz pomalujemy panele na schodach - miejmy nedzieje ze choc jedna rzecz uda nam sie zrobic :)
Teraz wieczor spedze czytajac ksiazki i konczac swiateczne ozdoby serduszkowe, to bedzie chwila relaksu :)

No comments:

Post a Comment